
Należałoby coś powiedzieć o zimnym świetle telewizji, o tym, że nie ma szkodliwego wpływu na wyobraźnię (w tym wyobraźnię dzieci), nie ma, gdyż nie jest już obrazem. Pod tym względem jest przeciwieństwem kina, które, choć w coraz większym stopniu skażone przez telewizję, podtrzymuje silną więź z wyobraźnią, gdyż jest obrazem. Rzecz nie w tym, iż ekran to po prostu forma wizualna, lecz w tym, że jest mitem, czymś co nadal zachowuje dwoistość, jak zwierciadło, fantazja, sen itp. Tego w telewizyjnym obrazie nie ma. Nie sugeruje on niczego, lecz magnetyzuje... bo to tylko ekran czy raczej zminiaturyzowany terminal, który automatycznie pojawia się człowiekowi w głowie – ekranem jest on sam i to telewizja go ogląda – przemienia w tranzystory wszystkie jego neurony i leci jak taśma magnetyczna, taśma, a nie obraz.
Wszystko to należy do porządku ludycznego, zaś ludyczność to obszar uwiedzenia na zimno – „narcystyczny” czar systemów elektroniczno-informatycznych, czar chłodu medium i terminala, jakim się stajemy w autouwiedzeniu, jakiemu poddajemy się w otoczeniu otaczających nas konsoli.
Jean Baudrillard, O uwodzeniu, przeł. Janusz Margański, Warszawa 2005, s. 158-159.