Pod prysznicami nie było już nikogo. Zbierałem się do wyjścia, gdy dostrzegłem na podłodze jednym z kątów postać przypominającą Hioba.Starzec siedział z szeroko rozstawionymi nogami wyciągniętymi przed siebie. Nagi. Spodnie miał zrolowane w okolicy kostek. Na stopach buty pokryte grubą warstwą brudu. Głowę miał przechyloną, był czymś zaabsorbowany jak bawiące się dziecko. Strużka letniej wody spływała mu po ciemieniu. Utworzyło to w efekcie jakby woalkę z włosów. W połowie panna młoda. W połowie wierzba płacząca. Narobił pod siebie. Niekontrolujący swoich odruchów, niepamiętający o bożym świecie. Święty Szaleniec.Spod ociekających włosów uważnie coś obserwował. Upojony stanem koncentracji, wydawał z siebie ciche jęki. Najwyraźniej będąc dalekowidzem, przed samym nosem trzymał zaciśniętą w lewej dłoni garść własnych ekskrementów. Usiłował je umyć skrawkiem mydła, który znalazł gdzieś na ziemi, grzebiąc w szarawej, tłustej pianie, we włosach i plwocinach gruźlików. Działał metodycznie i z szaleńczą powagą, ogarnięty nieprawdopodobnym i mocno spóźnionym pragnieniem czystości. Było w tym także trochę heroizmu…Świat jest, jaki jest: nieuleczalnie tragiczny. Wielkie projekty, a rezultaty? Flip i Flap. Krótko mówiąc, nie za bardzo mu to wychodziło… Dlatego, że woda rozpuszcza. Całe dzieło zaczęło spływać kanałem. Wzdłuż ramienia. Kroplami, strzępami zawiesiny do łokcia. Oderwał się jeden, potem dwa, trzy większe kawałki. Wszystko mu uciekło. Najpierw na sitka kanalizacyjne. Potem do Sekwany, Rodanu, wreszcie do morza, w oceaniczny chaos.Stary się nie poddawał. Był w tej godzinie wielkim wrogiem bałaganu. Nie mógł pozwolić, by to wszystko po prostu odpłynęło. Ciężko dyszał z wściekłości, wysiłku i zawodu. Chwytał poszczególne kawałki, tracił je, zaczynał wszystko od nowa, rzucał we wszystkie strony. Bez słowa. W ciężkiej ciszy. Takiej, jaka zalegała wieczorami pod Waterloo i na innych polach przegranych bitew.
Patrick Declerk, Rozbitkowie.
Rzecz o paryskich kloszardach, przeł. Anna Głowacka, Jarosław Kaczmarek, Warszawa
2004, s. 81-82.