Dawny człowiek, a zwłaszcza w świecie wiejskim, żył osaczony przez wrogie otoczenie. Z zewsząd czyhały na niego groźby uroków. Jednym z ciekawszych było wiązanie sznurówek. Wierzono, że czarownik, czarownica mogli, wiążąc sznurówkę z jednoczesnym wypowiedzeniem zaklęcia podczas ślubu, pozbawić małżonków potencji lub płodności. Wiara w istnienie tego procederu była notowana już przez Herodota, potem przez Grzegorza z Tours, demonologów średniowiecznych przetrwała aż do XVII wieku, a pewnie i dalej.
E. Le Roy-Ladurie pisze, że wyobrażenie to polegało „na kastracyjnym węźle, który miały uszkodzić strefę genitalną”. Ten typ zranienia mógł być zainspirowany (przynajmniej we Francji) weterenaryjną technika kastracji baranów, byków i kogutów. Zawiązywano jądra lub mosznę węzłem z konopi, wełny lub rzemieniem.
W latach 1596-1598 Szwajcar Thomas Platter odkrywa w Lagwendocji istną psychozę sznurówek: „[Tutaj] nawet dziesięć ślubów na sto nie odbywa się publicznie w kościele. [Ze strachu przed czarami] nowożeńcy idą po kryjomu do sąsiedniej wsi, by otrzymać ślubne błogosławieństwo.”
Boguet „wielki sędzia w hrabstwie Burgundii” w swoim „Discours exécrable des sorciers...” wydanym w 1602 roku tak oto opisuje sytuacje: „Praktykowanie [tego uroku] jest dzisiaj powszechniejsze niz kiedykolwiek: bowiem nawet dzieci mieszają się do wiązania sznurówek.” Jeszcze w 1672 pewien misjonarz przemierzający Normandię wspomina, że wszędzie słyszy się na temat tego procederu.
Nie brakowało antidotów na ten urok. J.-B. Thiers przedstawia takowych dwadzieścia, poza egzorcyzmami i spożywaniem rojnika, np takie:
Kazać położyć się nowożeńcom całkiem nago i żeby małżonek pocałował wielki palec lewej nogi małżonki, zaś małżonka wielki palec lewej nogi małżonka
Nasikać w dziurkę od klucza w drzwiach kościoła, w którym brało się ślub.
Odmawiać przez siedem dni o wschodzie słońca, odwrócony plecami do słońca, stosowne modlitwy.
Jean Delumeau, Strach w kulturze zachodu, tłum. Adam Szymanowski, Warszawa 1986, s. 57-59