Pewnego dnia mam zamiar upaść


Miałem tylko na to patrzeć i drżeć. Miały mi się pocić ręce i powiększać źrenice. Przestrzeń widziana z góry i przestrzeń widziana z dołu. Miałem coś tam zrobić i coś tam pokazać, miałem dokazywać i okazywać, dawać pięknym za nadobne. Rozmieszczenie ikon: autorozmieszczanie. Zmieniałem się w innych i inni akceptowali te zmiany. Wszystko tak jak powinno wyglądać. Drobne odchylenia cudownie legitymizują zastany obrządek.

Ale pewnego dnia mam zamiar upaść, tak jak codziennie upadam, ale tym razem nie będę przyjmował już żadnych reklam, ani reklamacji. Nie doładuję komórki 3 miesiące wcześniej. Nie pozostawię żadnego planu, ani kosztorysu. Nie zostawię żadnej rzeczy, którą można by uznać za moją. Nie będzie żadnych znajomych i żadnych pokazów sztucznych ogni czy pragnień. Nie wzruszę się nawet barkami. Płynnie, jak strzepnięcie popiołu z papierosa. Spokojne wyciągnięcie kurka z wanny. Żadnych pobitych garów, żadnych rozdartych gardeł. Nie ucieknę, tylko przestanie gonić. Nie spłacę długu, pozwolę rosnąć odsetkom w nieskończoność.

Wyjdę z pokoju. Zgaszę światło. Na powrót połączę światło i ciemność.